13.8.12

O lajkach, szerach i komentach - co uskrzydla blogera?

W "lajku" jest moc. Facebook nie zawładnął jedynie swoimi użytkownikami. Ostatnio mam wrażenie, że jego jurysdykcja (uwielbiam to słowo) wykracza daleko poza ten serwis. Ta mała, urocza łapka z podniesionym kciukiem coraz częściej orzeka również o jakości blogów oraz popularności wpisów. To miał być post o lajkach, a nie o Facebooku - zobaczymy co z niego wyjdzie...

W "lajku" jest moc. Lajki się szanuje i z lajkami każdy się liczy. Może nie zawsze, ale często. Właśnie wykopałem bardzo fajne porównanie:
Polscy internauci swoje lajki, szery i retwittnięcia traktują często czulej niż amerykańskie licealistki własne dziewictwo.

Zdecydowanie szczera prawda, chociaż czasami problem jest inny. Dbałość o swój facebook'owy wizerunek sprawia, że niektórzy pozbywają się tego prawidłowego odruchu "podoba mi się, więc lajkuję". Dla mnie ta łapka nie była nigdy aż tak zobowiązująca.

Co innego "share". Uuu, to zupełnie inna sprawa. Udostępniając coś na Facebooku bierzesz za to pełną odpowiedzialność. Nie ma odwołania. Przeczytam "twój" artykuł, odsłucham utwór, obczaję kwejka i jeśli mnie nie poruszy to wybacz - you lost your chance! Jeśli lajk jest dziewictwem to szer traktujemy jak Fort Knox. Cóż, żyjemy w świecie, w którym potrzeba lansu jest niezaprzeczalna.

Zastanowiłem się, co właściwie jest kluczowym czynnikiem, który przyciąga moją uwagę, kiedy przeglądam strumień. Jest ich kilka:

  • oczywiście osoba, która szeruje - są ludzie, którzy mają do tego talent, których linki obczajam w ciemno, bo z góry wiadomo, że to będzie coś mocnego, dobrego, śmiesznego lub interesującego
  • tytuł - chyba najważniejsze i przesądzające. Niektórzy potrafią dać dobry tytuł jak np. blog Jak Żyć i ich "Jak kibicować FC Barcelonie?" - klikam w ciemno
  • opis osoby wrzucającej - jeśli mnie zaciekawi to jest duża szansa, że obczaję link poniżej, ale zawsze stawiam warunek - jeśli ktoś komentarz do linku strzela z włączonym Caps Lockiem to nie wyrabiam i mi się odechciewa!
  • komentarze - pod linkiem jest dużo komentarzy i brzmią one ciekawie, więc go obczajam, żeby wejść w dyskusję
Ostatni punkt jest szczególnie ciekawy. W porównaniu do lajka i szera komentarz jest dla mnie czymś "level-up". Pełne zaangażowanie, bo poza kliknięciem wymaga również refleksji. Gorzej jeśli nie wymaga, wtedy jest licho. Swoją drogą właśnie wykopałem fajny obrazek przedstawiający skutki nieroztropnego dzielenia się linkami na Facebooku:


W Polsce "ludzie nie mają odruchu linkowania i najczęstszą formą pochwały jest milczenie". Sad but true. Wiedzieliście, że prośba o kliknięcie "Lubię to" powoduje wzrost zainteresowania wpisem o 216 procent? I jak tu nie prosić? Tym bardziej, że lajki naprawdę mogą pomóc. Wiadomo, że ludzie mają większe opory przed klikaniem przy czymś co ma 6 lajków niż przy czymś co tych lajków ma 1000.

Hej, jesteście ważni. Od was zależy czy ten wpis pójdzie dalej, a wiedzcie, że brak wsparcia demotywuje każdego. Poniżej macie uroczy przycisk z kultowym "Like". Zróbmy sobie taki mały "spis ludności", kliknijcie - to nic zobowiązującego, a powoduje uśmiech na twarzy blogera ;D

Nie wspominam o angażowaniu się w dyskusję. To już w ogóle uskrzydla. Nie wymagajmy jednak za dużo jak na jeden raz. Just like it, OK?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz