4.2.12

Swoje ACTA spaliłem

Miałem taki świetny pomysł, że o ACTA napiszę "po wszystkim", a przynajmniej poczekam, aż lud się uspokoi, bo jeszcze "tajemniczo bym zaginął". Tyle się jednak wydarzyło, że sam już chyba nie do końca jestem w temacie. Na czym stoimy? Premier zawiesił ratyfikację umowy. Co z tego, że podobno nie istnieje taka możliwość.


Nie chcę bezpośrednio odnosić się do postanowień umowy, ponieważ jej nie przeczytałem, a nawet gdybym przeczytał to i tak niewiele by mi to dało. Chętniej odniósłbym się do tłumów protestujących w całej Polsce. Irytuje mnie odrobinę to, że część protestującego tłumu to gimnazjaliści, którym nie podoba się to, że nie będą mogli obejrzeć filmów na "Kino Pecetowiec" albo "Seans-Online" - wiem, że w tej umowie nie chodzi dokładnie o to, ale wspomniana grupa prawdopodobnie tego nie wie. Jestem w stanie zrozumieć tych "fajnych", którzy walczą o wolność i o brak monitoringu w internecie, ale ci "głupi" będą się oburzali, że ktoś zabrania im obejrzenia kinowego hitu, za który powinni zapłacić te szesnaście złotych - tak, niektórzy już nie pamiętają, że jest coś takiego jak kino...

Cóż, ja zakładając alarm w domu nie pytałbym się potencjalnego włamywacza o zdanie, ale co kto lubi. Zdaję sobie jednak sprawę, że ACTA to niestety nie tylko ograniczenia dla tych, co nie chodzą do kina. Jest to - podobno - próba kontrolowania biednego obywatela przez jakąś zuą organizację, która bez odpowiednich przepisów ma tyle do gadania co Żyd za Hitlera - z góry przepraszam wszystkich czytelników żydowskiego pochodzenia. W tym momencie odpadam, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie mam zielonego pojęcia o czym ONI w tym papierku mówią, a w odróżnieniu do wybitnej większości nie uwierzę, póki nie zobaczę.


W sprawie ACTA głos zabrali wszyscy najważniejsi
 działacze polityczni w kraju

Przejdźmy jednak do tego co stało się ostatnio i o czym się mówiło, kiedy nagle jakaś kobieta z odchyłami przyznała się do zakopania swojego dziecka w parku. Na czym stoimy? Premier oznajmił, że zawiesza ratyfikację umowy ACTA - podobno tak się nie da. Znowu to samo, jestem za głupi, żeby kwestionować, ale "pogadamy po studiach". Faktem jest, że przerażony premier ugiął się, a następnie zaczął się wykręcać tym, że zawiedli go ministrowie, sam jest zacofany etc. Helooł, przecież sam sobie zmontował ekipę i chyba wiedział na co się pisze.

Z drugiej strony po ludzku mu współczuję, bo Panu Donaldowi coś nie wyszedł ten początek roku. Gdybym miał prawo do głosu to pewnie i tak nie wybrałbym Platformy, ale akurat Tuska jest mi szkoda, bo jakoś tak go lubię. A wracając do ACTA... Olać to! Szkoda mi stać na mrozie, a zapowiada się, że będą jeszcze ciekawsze protesty, bo kadencja dopiero się rozpoczęła. Oszczędzam więc zdrówko na następne, ale gratuluję tym, którzy "coś tam" ugrali...